Jest takie powiedzenie wśród chrześcijan: "Najtrudniej
nawrócić syna pastora" i wcale nie mam tu na myśli, naszego obecnego
pastora Piotra. Dlaczego najtrudniej? Często przecież dorasta w zborze,
lokalnym kościele, jest synem duchownego, jest tym który ma "pasterza
owieczek" na co dzień w domu… a jednak. To czym są: modlitwa do obrazów,
religijne praktyki, czy martwe uczynki…, tym samym mogą stać się: niedzielne
spotkania, szkółki, czytanie psalmów – mogą się stać RELIGIJNYM OBOWIĄZKIEM.
Skąd to wiem, ponieważ sam byłem religijnym człowiekiem, a najbardziej
przerażające, jest to iż człowiek wierzy, że jest takim dobrym,
poprawnym chrześcijaninem tylko dlatego ze czyni te rzeczy.
Słowo Boże mówi:
Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego (Rz 3:10)
Trudność polega na tym że granice pomiędzy prawdziwym
chrześcijaninem, a osobą która twierdzi że jest chrześcijaninem zostały zatarte.
Podobnie mówią, używają podobnego języka, przyjaźnią się z podobnymi ludźmi,
cieszą się z nabożeństw, śpiewają, klaskają, mają nawet biblię. W osobie która
deklaruje, ale nie żyje życiem Chrystusa nie dokonała się jednak prawdziwa
zmiana natury. W sumie taka osoba jest nieświadomym oszustem. Myśli że wszystko
jest w porządku. Czy nasze czyny w ciągu tygodnia zgadzają się z tym co
wypowiadamy w niedzielę na nabożeństwie?
Słowo Boże mówi:
Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie
Jezusie prześladowania znosić będą. Ludzie zaś źli i oszuści coraz bardziej
brnąć będą w zło błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając. (2Tym3,10)
Pytanie. Jak to jest możliwe aby człowiek świadomie chciał
znosić prześladowania dla Chrystusa? Przecież nikt nie pragnie ciężarów,
kłopotów, ucisków, czy trudności w życiu, a wręcz przeciwnie uciekamy od nich.
Przytoczę tu dwie historię z mojego
życia przez które Bóg pokazał mi jaka jest odpowiedz na to pytanie.
Definicję miłości uświadomiłem sobie w momencie, kiedy
zakochałem się w mojej obecnej żonie. Serce moje napełniło się szczerą
miłością. Kiedy po 12 godzinach pracy chciałem spotkać się z moją narzeczoną,
potrafiłem przejechać w deszczu odległy dystans To nie był problem. Serce mnie
do tego przekonywało, zachęcało. Kiedy miałem wstać o 4 nad ranem aby ją
odwieźć na przystanek autobusowy do Wrocławia to nie był dla mnie problem.
Kiedy miałem jej poświęcić 20 godzin dziennie, robiłem to z przyjemnością, z
uśmiechem. Często byłem zmęczony, choć czasami
byłem głodny po całym dniu pracy, te czynności nie sprawiały mi trudu. Miłość
była i jest moim motorem. I kiedy Bóg malował te obraz w głowie uświadomiłem
sobie pewną rzecz: Czy po 12 godzinach pracy miałbym chęć czytać Jego
słowo?, czy mógłbym wstać dla Chrystusa o 4 nad ranem aby modlić się?, czy
mógłbym poświęcić mu 20 godzin dziennie? Szczera odpowiedz brzmi NIE, moje
serce tego nie czuje.
Tu nie chodzi o to, że musimy
wykonywać te rzeczy. Chodzi o postawę serca. Czy mamy tę miłość na co dzień ?
Druga historia dotyczy mojej rodzicielki. Pewnego dnia w domu moich rodziców,
spytałem moją mamę: "Czy jeżeli teraz wpadli by do waszego domu hitlerowcy i
powiedzieli iż musisz wyrzec się Chrystusa, bo jak nie to zabijemy twojego syna i
przystawili by pistolet do mojej głowy. Co byś zrobiła?" Moja mama
zamyśliła się i kiwając głową odpowiedziała: "Byłoby mi bardzo ciężko
wyrzec się Jezusa". Nie powiedziała NIE, nie powiedziała TAK, powiedziała
prawdę płynącą z jej serca: "Byłoby mi bardzo ciężko wyrzec się
Jezusa"
Tu nie chodzi o to, że musimy
dziś fizycznie podejmować taką decyzję. Chodzi o postawę serca. Czy mamy
faktycznie tę miłość na co dzień ?
Słowo Boże mówi:
Jeżeli mnie miłujecie, przykazań
moich przestrzegać będziecie.
Jeżeli mamy gorącą miłość i Ducha
Świętego który nas prowadzi i wskazuje cel wypełnianie przykazań, obowiązków i
powinności nie będzie problemem, tylko czy kochamy go ponad wszystko? Czy On jest
pierwszy przed żoną, mężem, dzieckiem, pracą, pieniędzmi, czasem wolnym, domem,
kredytem hipotecznym. Tak albo nie. Nie chodzi o to aby udawać dobrego
człowieka, jeżeli jest inaczej możemy prosić Boga aby zmienił nasze
serce.
Słowo Boże mówi:
Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś
był zimny albo gorący!" "A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust." (Ap 3:15) oraz
Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce
zachować swe życie, straci je a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie
je.(Mt. 10,37-39)
Pan
Bóg stawia wysoko poprzeczkę. Wymagania jakościowe aby wejść do Jego Królestwa są surowe. Udziela natomiast możliwości wypełnienia wymagań. Kluczem jest miłość i Duch Święty. Duch Święty który przekona o
grzechu, sprawiedliwości i sądzie, oraz miłość w sercu człowieka, która będzie
motorem do działania. Jeżeli brakuje nam jednego lub drugiego, nieustannie, natrętnie,
gorąco wołajmy o nie do Boga …a On nam je da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz