sobota, 5 stycznia 2013

Kazanie pt. "Jakość drogi, którą podążasz za Chrystusem"




Jest takie powiedzenie wśród chrześcijan: "Najtrudniej nawrócić syna pastora" i wcale nie mam tu na myśli, naszego obecnego pastora Piotra. Dlaczego najtrudniej? Często przecież dorasta w zborze, lokalnym kościele, jest synem duchownego, jest tym który ma "pasterza owieczek" na co dzień w domu… a jednak. To czym są: modlitwa do obrazów, religijne praktyki, czy martwe uczynki…, tym samym mogą stać się: niedzielne spotkania, szkółki, czytanie psalmów – mogą się stać RELIGIJNYM OBOWIĄZKIEM. Skąd to wiem, ponieważ sam byłem religijnym człowiekiem, a najbardziej przerażające, jest to iż człowiek wierzy, że jest takim dobrym, poprawnym chrześcijaninem tylko dlatego ze czyni te rzeczy. 

Słowo Boże mówi:
Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego (Rz 3:10)

Trudność polega na tym że granice pomiędzy prawdziwym chrześcijaninem, a osobą która twierdzi że jest chrześcijaninem zostały zatarte. Podobnie mówią, używają podobnego języka, przyjaźnią się z podobnymi ludźmi, cieszą się z nabożeństw, śpiewają, klaskają, mają nawet biblię. W osobie która deklaruje, ale nie żyje życiem Chrystusa nie dokonała się jednak prawdziwa zmiana natury. W sumie taka osoba jest nieświadomym oszustem. Myśli że wszystko jest w porządku. Czy nasze czyny w ciągu tygodnia zgadzają się z tym co wypowiadamy w niedzielę na nabożeństwie?

Słowo Boże mówi:  

Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie prześladowania znosić będą. Ludzie zaś źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając.  (2Tym3,10)

Pytanie. Jak to jest możliwe aby człowiek świadomie chciał znosić prześladowania dla Chrystusa? Przecież nikt nie pragnie ciężarów, kłopotów, ucisków, czy trudności w życiu, a wręcz przeciwnie uciekamy od nich.

Przytoczę tu dwie historię z mojego życia przez które Bóg pokazał mi jaka jest odpowiedz na to pytanie.

Definicję miłości uświadomiłem sobie w momencie, kiedy zakochałem się w mojej obecnej żonie. Serce moje napełniło się szczerą miłością. Kiedy po 12 godzinach pracy chciałem spotkać się z moją narzeczoną, potrafiłem przejechać w deszczu odległy dystans To nie był problem. Serce mnie do tego przekonywało, zachęcało. Kiedy miałem wstać o  4 nad ranem aby ją odwieźć na przystanek autobusowy do Wrocławia to nie był dla mnie problem. Kiedy miałem jej poświęcić 20 godzin dziennie, robiłem to z przyjemnością, z uśmiechem. Często byłem zmęczony, choć czasami byłem głodny po całym dniu pracy, te czynności nie sprawiały mi trudu. Miłość była i jest moim motorem. I kiedy Bóg malował te obraz w głowie uświadomiłem sobie pewną rzecz: Czy po 12 godzinach pracy miałbym chęć czytać Jego słowo?, czy mógłbym wstać dla Chrystusa o 4 nad ranem aby modlić się?, czy mógłbym poświęcić mu 20 godzin dziennie? Szczera odpowiedz brzmi NIE, moje serce tego nie czuje. 
 
Tu nie chodzi o to, że  musimy wykonywać te rzeczy. Chodzi o postawę serca. Czy mamy tę miłość na co dzień ?

  

Druga historia dotyczy mojej rodzicielki.  Pewnego dnia w domu moich rodziców, spytałem moją mamę: "Czy jeżeli teraz wpadli by do waszego domu hitlerowcy i powiedzieli iż  musisz wyrzec się Chrystusa, bo jak nie to zabijemy twojego syna i przystawili by pistolet do mojej głowy. Co byś zrobiła?" Moja mama zamyśliła się i kiwając głową odpowiedziała: "Byłoby mi bardzo ciężko wyrzec się Jezusa". Nie powiedziała NIE, nie powiedziała TAK, powiedziała prawdę płynącą z jej serca: "Byłoby mi bardzo ciężko wyrzec się Jezusa"

Tu nie chodzi o to, że  musimy dziś fizycznie podejmować taką decyzję. Chodzi o postawę serca. Czy mamy faktycznie tę miłość na co dzień ?  

Słowo Boże mówi: 
Jeżeli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie.

Jeżeli mamy gorącą miłość i Ducha Świętego który nas prowadzi i wskazuje cel wypełnianie przykazań, obowiązków i powinności nie będzie problemem, tylko czy kochamy go ponad wszystko? Czy On jest pierwszy przed żoną, mężem, dzieckiem, pracą, pieniędzmi, czasem wolnym, domem, kredytem hipotecznym. Tak albo nie. Nie chodzi o to aby udawać dobrego człowieka, jeżeli jest inaczej możemy prosić Boga aby zmienił nasze serce.  

Słowo Boże mówi:
Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!" "A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust." (Ap 3:15) oraz

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce zachować swe życie, straci je a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.(Mt. 10,37-39) 

Pan Bóg stawia wysoko poprzeczkę. Wymagania jakościowe aby wejść do Jego Królestwa są surowe. Udziela natomiast możliwości wypełnienia wymagań. Kluczem jest miłość i Duch Święty. Duch Święty który przekona o grzechu, sprawiedliwości i sądzie, oraz miłość w sercu człowieka, która będzie motorem do działania. Jeżeli brakuje nam jednego lub drugiego, nieustannie, natrętnie, gorąco wołajmy o nie do Boga …a On nam je da.

AMEN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz